czwartek, 29 sierpnia 2013

II. "Może powinniśmy kochać to, czego nie umiemy pojąć."Paulo Coelho

Koniec lipca i prawie cały sierpień Nela przesiedziała nie wychodząc z domu. Nie miała po co, ani z kim wyjść. Nie czuła takiej potrzeby. Bała się. Nie do końca wiedziała czego, ale na zewnątrz nie czuła się bezpiecznie. Poza tym w mediach głośno było o wypadku jej rodziców, w gazetach, internecie no i telewizji. Nela nie wiedziała jakim cudem, czemu no i po co ta sprawa została tak nagłośniona. Miała jednak świadomość, że nie może wiecznie się nad sobą użalać i musi wziąć się w garść. Ale z drugiej strony jej strata była ogromna, nieporównywalna i nie do zrozumienia. I mimo, że minął już ponad miesiąc, Neli wciąż nie było stać na uśmiech. Dodatkowo musiała zmienić numer telefonu no i zablokować wiele swoich kont na różnych portalach spolecznosciowych, bo nie mogła znieść ciągłych wyrazów współczucia, pytań o samopoczucie i pocieszeń oraz zapewnień, że wszystko z czasem się ułoży. Nikt jej nie rozumiał. A pisali ludzie, którzy znali ją bardzo dobrze albo tacy, którzy poraz pierwszy zobaczyli ją w gazecie czy internecie. I to ją przerażało . Nawet jej przyjaciółka okazała się na tyle wspaniała, że zerwała z Nelą kontakt. Dziewczyna zrozumiała, że jej dawne, choć nie tak kolorowe, życie się skończyło i teraz musi się odnaleźć w koszmarze. Nic nie będzie już dla niej łatwe tak jak kiedyś. I nic nie będzie w porządku. I nic już nie będzie dobrze. Wszystko będzie trudniejsze, bo została sama. Nie do końca, przecież miał kto się nią zająć, ale to nie to samo. Nikt nie zastąpi jej najbliższych. I nie ma na to rady. Trzeba się z tym pogodzić. Ale to zajmie jej jeszcze bardzo dużo czasu. Nela zdawała sobie z tego sprawę dlatego nie zamierzała się śpieszyć. Ale nie mogła też czekać zbyt długo, by resztki jej pobitego serca nie zniknęły na zawsze.
-Nie złość się na mnie, jeśli zapytam, czy chcesz się ze mną przejść. A tata dziś sypnął groszem, więc pomyślałam, że możemy zrobić małe zakupy przed szkołą. Hm? -Zapytała Diana wchodząc do pokoju, w którym siedziała jej młodsza kuzynka.
-Jasne. -Odparła krótko Nela.
Diana bardzo się ucieszyła z pozytywnej odpowiedzi. Już dawno starała się wyrwać dziewczynę na choćby mały spacer po parku przed osiedlem. Jednak, aż do teraz, za każdym razem albo nie dostawała odpowiedzi albo odpowiedź ta brzmiała "nie" . Diana martwila się o Nelę. Nie wiedziała jak jej pomóc. I to trapiło ją najbardziej. Na szczęście dziś zauważyła niewielką zmianę w jej zachowaniu, z czego była bardzo zadowolona.
Pojechały do centrum autobusem nr 126 . Nie było zbytnich tłumów, dzięki czemu znalazły miejsca siedzące. Diana próbowała kilkakrotnie nawiązać rozmowę, lecz nie usłyszała od swojej adresatki nic prócz jednego zdania, właściwie stwierdzenia : "Nienawidzę słońca". Nie zrozumiała sensu tych słów. Mogła jedynie się domyślać, choć nie chciała znów zagłębiać się w ciężkie tematy, zwłaszcza, że na wyjaśnienia nie miała co liczyć.
Chodziły po galerii zwiedzając praktycznie wszystkie sklepy. Nela uwielbiała zakupy. Ale teraz nie miały dla niej większego znaczenia. Były tylko przymusem, a nie wyprawą po ciekawe zdobycze i dobrą zabawę. Miała nadzieję, że nie zrani Diany swoim brakiem emocji. Chciała się cieszyć, śmiać się, podziwiać nowe kolekcje, dotykać wszystkie materiały, których faktury tak przyjemnie muskały jej palce. Chciała ale nie potrafiła.
Nela wybierała głównie, a może przede wszystkim ciemne ubrania, zupełnie nie zwracając uwagi na kolory. Diana robiła wręcz odwrotnie.
-Spójrz, jak wyglądam? - Zachęcała do rozmowy uśmiechnięta starsza z dziewczyn.
-Dobrze. - Stwierdziła Nela, rzucając krótkie spojrzenie w stronę kuzynki. Zauważyła, że Diana wybrała ładny sweterek, jednak nie pasował jej kolor. Chcąc jej pomóc podała jej inny strój i czekała aż ta przymierzy. Ku oczekiwaniom Diany zakupy wywołały oczekiwany efekt. Nela oderwała na chwilę myśli od przeszłości. I mimo, że nadal się nie uśmiechała i niewiele mówiła to Diana wiedziała, że na coś przydała się kuzynce.
W następnym sklepie rozdzieliły się. Nelę urzekła czarna skóra z ćwiekami. Wybrała odpowiedni rozmiar i ruszyła pokazać ją Dianie, lecz cofając się wpadła na kogoś.
-Przepraszam - zdołała wyrzucić z siebie Nela. Jednak, gdy zobaczyła wrogie i przeszywające na wskroś spojrzenie młodego mężczyzny, którego ciemno brązowe tęczówki ciemniały z każdym ułamkiem sekundy zrozumiała, że najlepiej w tym momencie byłoby zniknąć. 
-Ej, Nela, co jest? - Spytała zdziwiona wyrazem twarzy swojej kuzynki Diana, która właśnie nadeszła jednak tamten chłopak już zniknął.
-Nic.
-Mam taką nadzieję. Chodź. Idziemy coś zjeść, bo już pewnie też jesteś głodna. Chyba, że chcesz jeszcze gdzieś iść zanim dojdziemy do Mcdonald's albo czegoś w tym stylu?
-Łazienka. -Odparła dość cicho Nela.
Wyszły ze sklepu kupując skórę i czarną biżuterię. Diana kierowała się na drugie piętro, bo tam mieściły się restauracje. Jednak łazienka była tuż przy ruchomych schodach, dlatego znów zapadła decyzja o rozdzieleniu się.
-To ty idź tu, a ja pójdę zająć kolejkę, bo dziś jak na złość straszne tłumy. Ok?
-Tak.
Nela udała się długim i dobrze oświetlonym korytarzem do łazienki. Stanęła przy zalewie i odkręciła wodę, która jednak co chwilę przestawała lecieć. Spojrzała na swoje odbicie. Zaraz jednak spuściła wzrok. Cały dzień miała wrażenie, że ludzie wytykają ją palcami. Czyżby ją kojarzyli? Czyli musieli oglądać telewizję. Dużo telewizji. Po co media to rozglosily? Nel właśnie postanowiła, że nie będzie do tego wracać. Zbyt wiele ją kosztowało każde wspomnienie.
Nigdy więcej do tego nie wróci. Tak, koniec z tym.
Lecąca woda uspokajała ją . A nie wiedzieć czemu była czymś mocno rozjuszona. Serce mocniej biło. Oddech przyspieszył. Usłyszała śmiechy.
-Haha! Mówiłam ci, że na ciebie leci. Tylko te jego końskie zaloty są naprawdę żałosne. - Mówiła jakaś blondynka wchodząca z drugiej części łazienki, tej gdzie jest długi rząd kabin.
-Przestań! On jest słodki. - Mówiła jej przyjaciółka, również blondynka. Tyle, że ta była mocniej umalowana i bardziej opalona.
Obie jak na komendę stanęły przed lusterkiem i poprawiły równocześnie grzywki po czym użyły błyszczyku i opuściły łazienkę śmiejąc się i obgadując jakiegoś ich adoratora.
Nela stwierdziła, że bardziej pustym być nie można i że w łazience została sama. Spojrzała znów na swoje odbicie. Schudła. Lekkie wory pod oczami. Smutne oczy i usta bez wyrazu. Tylko idealnie kręcone włosy pozostawały wciąż takie same. To widzieli wszyscy. A co widziała ona? Dziewczynę, która została sama. Dziewczynę pozbawioną marzeń i nadziei. Dziewczynę...
-Ał !
Krzyknęła łapiąc się za rękę. Upadła na posadzkę. Wiła się z bólu nie puszczając obojczyka.
-Co się dzieje? -Pytała nie czekając na odpowiedź. Wciąż czuła okropny ból w prawej ręce.
-Dość! To boli ! - Krzyczała wciąż leżąc. Poczuła, że na pliku pojawiają jej się łzy. Po chwili ból ustał. Nela szybko wstała i podparła się o ścianę. Nie wiedziała co się stało. Nie złamała ręki, jednak ten ból był okropny. Spojrzała w lustro. Ani śladu łez.
-Co jest grane? -Znów pytała chyba samą siebie.
Postanowiła jak najszybciej wyjść z tej pechowej łazienki. Nałożyła swoją nową skórę i kolczyki. Miała nadzieję, że Diana uzna jej długą nieobecność za chęć przymierzenia nowych ubrań. A z drugiej strony, z jakiegoś powodu, zrobiło jej się jakoś chłodno.
Jadąc po schodach do kuzynki, Nela zauważyła, że z korytarza, w którym przed chwilą była, wychodzi ten sam młody brunet, na którego wpadła w jednym ze sklepów. Dopiero teraz zauważyła jego urodę. Idealne rysy twarzy oddawały mu męskości i powagi. Trochę dłuższe, ciemne włosy opadły delikatnie na czoło. Skupiał na sobie wiele ciekawskich spojrzeń. Jednak jego oczy skierowane były na nią. Nel czym prędzej odwróciła głowę i wymijając ludzi szybciej wjechała na wyższe piętro.
-Tak szybko jesteś? Jeszcze nie zdążyłam złożyć zamówienia. O! Jak ci pasuje ta skóra. Dobrze, że ją kupiliśmy. Będzie ci służyć. Zobacz jak przyciągasz wzrok innych. Przepraszam. Za dużo mówię. Ale jestem na zakupach a ty nic prawie nie mówisz. Rozumiesz mnie? - Mówiła Diana czując się trochę winna zarzucając kuzynkę swoim słowotokiem.
-Tak. -Odpowiedziała zwykłym, opanowanym tonem Nela. Wzięła reklamówki od swojej towarzyszki i poszła zająć miejsce przy stoliku. Czekając na Dianę, rozglądała się po galerii patrząc na ludzi. Znów gdzieś w tłumie mignął jej 'znajomy' brunet. I to dwukrotnie. Przypadek? Dziewczyna zaczęła w to wątpić. Nie wierzyła w żadne przesądy, ostatnio straciła wiarę we wszystko, również w przypadki.
Zanim dziewczyny opuściły galerię, Nela, kilka razy zauważyła przystojnego mężczyznę ze sklepu. To wydawało jej się dziwne. Postanowiła jednak nie mówić tego nikomu. W końcu i tak nikt by jej nie uwierzył. Jeszcze uznaliby, że postradała zmysły.
Ale ten chłopak nie chciał opuścić jej myśli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz