Nela cały czas głowę miała zwróconą w boczną szybę. Starała się ,poprzez podziwianie widoków, zająć czymś myśli. Jednak wspomnienie minionych kilku dni nie dawało na to szansy.
Dziewczyna nie odzywała się już od ponad godziny. Nie odpowiadała na żadne pytanie pozostałych podróżujących. Niektórych nawet nie słyszała pochłonięta czarnymi myślami. Stwierdziła, że wybuchnie jeśli jeszcze raz usłyszy "będzie dobrze Nelu, zobaczysz wszystko się ułoży" . Jak można tak mówić w takiej sytuacji? Nikt jej nie rozumiał. Choć pewnie wielu się wydawało, że czują podobnie.
-Znajdziemy ci nową szkołę, jak chcesz będziesz mogła iść ze mną do technikum i mieszkać w internacie - przerwała ciszę kuzynka Neli. Ta jednak tylko na nią spojrzała i znów wróciła do poprzedniej pozycji. Widząc spojrzenie młodszej, cierpiącej kuzynki, Diana zrezygnowała z dalszej próby nawiązania dialogu.
Nela Źle się czuła. Chciała uciec. Uciec jak najdalej. Chciała krzyczeć. Krzyczeć najgłośniej jak się da. Chciała w coś uderzyć. Chciała płakać. Płakać tak długo aż zabraknie jej łez. Chciała cofnąć czas. Chciała znaleźć tego głupiego kierowcę, który odebrał jej wszystko i bezczelnie zbiegł z miejsca wypadku pozostawiając jej najbliższych samym sobie. I to jeszcze na drodze, gdzie praktycznie nikt nie jeździ.
On zabrał jej wszystko. Wszystkich.
Nela była załamana. Miała dość życia. Już nic nie miało dla niej sensu.
Dziewczyna przymknęła oczy. I szybko tego pożałowała, gdyż przed oczami automatycznie pojawiły jej się obrazy z miejsca wypadku i pogrzebu. To był dla niej tak ogromny szok.
A po głowie chodziło jej tylko pytanie, czemu ona musiała zostać w domu? Czemu nie mogła zginąć raZem z nimi? Teraz nie musiałaby tak cierpieć.
Jednak zmęczenie wzięło nad nią górę i w końcu Nela usunęła z nadzieją, że nic jej się nie przysni.
Ostatnich kilka nocy nie spała. Nie mogła. Nie potrafiła. Łzy same leciały, gdy zostawala sama. Musiała się bardzo powstrzymywać żeby nie okazać słabości w obecności innych.
-Nela, wstawaj. Już jesteśmy. - Budził ją wuj. Ku własnemu zdziwieniu dziewczyna zauważyła, że przespala ponad pół drogi i nawet nie pamięta czy coś jej się śniło.
Zajechali na parking przed blokiem. Akurat udało się im znaleźć miejsce tuż przy ich klatce.
Na powitanie wyszedł im brat bliźniak Diany - Łukasz. Chłopak musiał zostać w domu z przyczyn nieznanych Neli. Ale przywitał się z nią składając jej najszczersze kondolencje. Na co dziewczyna zgromila go wzrokiem. Łukasz się zdziwił, po czym pomógł bez słowa rozpakowac bagażnik.
Diana przejęła inicjatywę i zaprowadziła Nelę do domu. Mieszkanie mieściło się na drugim piętrze, więc nie było zbyt wielu schodów do pokonania. Nela nie zwracała uwagi na wystrój jaki panował w bloku. Zupełnie nie miało to dla niej znaczenia. Chciała tylko zniknąć. Zapaść się pod ziemię albo po prostu zostać sama. Bez wszystkich otaczających ją smutnych i współczujących ludzi, którzy okazywali nadmierną litość dla niej. Każdy chciał pomóc. Ale ona nie chciała pomocy. Wiedziała, że musi poradzić sobie sama. Bo została sama. Opuszczona. Bezbronna.
Jako że nie była jeszcze pelnoletnia nie mogła zostać w domu rodzinnym. I tak by nie mogła, bo dom razem z ziemią zostały sprzedane żeby pokryć koszty pogrzebu, wypadku i kredytów jakie mieli jej rodzice. To co zostało, a z pewnością nie było tego wiele, zostało wpłacone na konto Neli, tak na przyszłość.
W ten sposób zaraz po pogrzebie rodziny dziewczyna musiała opuścić dom. To było kolejnym ciosem. Na szczęście miała do kogo zgłosić się o pomóc. W sumie to nie musiała, bo chętnych było wielu. Dobrze pamięta jedną z nocy, tuż po tragicznym wypadku, kiedy większość rodziny zjechała się żeby pomóc W sprawach organizacyjnych no i oczywiście wesprzeć ją samą. Mówili wtedy, praktycznie o wszystkim. Nela słuchała, bo chciała wiedzieć co teraz będzie, co ją czeka, a i tak nie mogła spać. Tamtej nocy zapadły najważniejsze decyzje o jej dalszych losach. A mianowicie ta, gdzie teraz zamieszka.
-Tu ci zrobiłam miejsce, te szafki masz wolne, tam możesz na razie zostawić torby, potem je poukładamy.
Nela się uśmiechnęła. Dużo ją to kosztowało. Jednak nie stać ją było na słowa wdzięczności. Na szczęście Diana ją rozumiała i nie oczekiwała po kuzynce zbyt wiele.
-Zrobię ci coś jeść. Na pewno jesteś głodna. Z resztą ja też.
Nela została sama w pokoju. Postawiła torbę, którą miała w ręku i opadła na łóżko. Łzy wyrywały się spod powiek. Jednak wiedziała, że jeszcze nie może pozwolić wymknąć im się spod kontroli. Zaraz zjawi się wujek z ciocią i zasypią ją serią pytań, na które nie miała ochoty odpowiadać.
Była im wdzięczna za okazaną troskę i pomoc ale męczyły ją te wszystkie pytania. Chciała zostać sama, bo od dnia tamtego tragicznego zdarzenia nie było jej dane korzystanie z samotności.
Dzięki tym wszystkim złym wydarzeniom Nela znienawidziła lato, a szczególnie lipiec.
Dziewczyna nie odzywała się już od ponad godziny. Nie odpowiadała na żadne pytanie pozostałych podróżujących. Niektórych nawet nie słyszała pochłonięta czarnymi myślami. Stwierdziła, że wybuchnie jeśli jeszcze raz usłyszy "będzie dobrze Nelu, zobaczysz wszystko się ułoży" . Jak można tak mówić w takiej sytuacji? Nikt jej nie rozumiał. Choć pewnie wielu się wydawało, że czują podobnie.
-Znajdziemy ci nową szkołę, jak chcesz będziesz mogła iść ze mną do technikum i mieszkać w internacie - przerwała ciszę kuzynka Neli. Ta jednak tylko na nią spojrzała i znów wróciła do poprzedniej pozycji. Widząc spojrzenie młodszej, cierpiącej kuzynki, Diana zrezygnowała z dalszej próby nawiązania dialogu.
Nela Źle się czuła. Chciała uciec. Uciec jak najdalej. Chciała krzyczeć. Krzyczeć najgłośniej jak się da. Chciała w coś uderzyć. Chciała płakać. Płakać tak długo aż zabraknie jej łez. Chciała cofnąć czas. Chciała znaleźć tego głupiego kierowcę, który odebrał jej wszystko i bezczelnie zbiegł z miejsca wypadku pozostawiając jej najbliższych samym sobie. I to jeszcze na drodze, gdzie praktycznie nikt nie jeździ.
On zabrał jej wszystko. Wszystkich.
Nela była załamana. Miała dość życia. Już nic nie miało dla niej sensu.
Dziewczyna przymknęła oczy. I szybko tego pożałowała, gdyż przed oczami automatycznie pojawiły jej się obrazy z miejsca wypadku i pogrzebu. To był dla niej tak ogromny szok.
A po głowie chodziło jej tylko pytanie, czemu ona musiała zostać w domu? Czemu nie mogła zginąć raZem z nimi? Teraz nie musiałaby tak cierpieć.
Jednak zmęczenie wzięło nad nią górę i w końcu Nela usunęła z nadzieją, że nic jej się nie przysni.
Ostatnich kilka nocy nie spała. Nie mogła. Nie potrafiła. Łzy same leciały, gdy zostawala sama. Musiała się bardzo powstrzymywać żeby nie okazać słabości w obecności innych.
-Nela, wstawaj. Już jesteśmy. - Budził ją wuj. Ku własnemu zdziwieniu dziewczyna zauważyła, że przespala ponad pół drogi i nawet nie pamięta czy coś jej się śniło.
Zajechali na parking przed blokiem. Akurat udało się im znaleźć miejsce tuż przy ich klatce.
Na powitanie wyszedł im brat bliźniak Diany - Łukasz. Chłopak musiał zostać w domu z przyczyn nieznanych Neli. Ale przywitał się z nią składając jej najszczersze kondolencje. Na co dziewczyna zgromila go wzrokiem. Łukasz się zdziwił, po czym pomógł bez słowa rozpakowac bagażnik.
Diana przejęła inicjatywę i zaprowadziła Nelę do domu. Mieszkanie mieściło się na drugim piętrze, więc nie było zbyt wielu schodów do pokonania. Nela nie zwracała uwagi na wystrój jaki panował w bloku. Zupełnie nie miało to dla niej znaczenia. Chciała tylko zniknąć. Zapaść się pod ziemię albo po prostu zostać sama. Bez wszystkich otaczających ją smutnych i współczujących ludzi, którzy okazywali nadmierną litość dla niej. Każdy chciał pomóc. Ale ona nie chciała pomocy. Wiedziała, że musi poradzić sobie sama. Bo została sama. Opuszczona. Bezbronna.
Jako że nie była jeszcze pelnoletnia nie mogła zostać w domu rodzinnym. I tak by nie mogła, bo dom razem z ziemią zostały sprzedane żeby pokryć koszty pogrzebu, wypadku i kredytów jakie mieli jej rodzice. To co zostało, a z pewnością nie było tego wiele, zostało wpłacone na konto Neli, tak na przyszłość.
W ten sposób zaraz po pogrzebie rodziny dziewczyna musiała opuścić dom. To było kolejnym ciosem. Na szczęście miała do kogo zgłosić się o pomóc. W sumie to nie musiała, bo chętnych było wielu. Dobrze pamięta jedną z nocy, tuż po tragicznym wypadku, kiedy większość rodziny zjechała się żeby pomóc W sprawach organizacyjnych no i oczywiście wesprzeć ją samą. Mówili wtedy, praktycznie o wszystkim. Nela słuchała, bo chciała wiedzieć co teraz będzie, co ją czeka, a i tak nie mogła spać. Tamtej nocy zapadły najważniejsze decyzje o jej dalszych losach. A mianowicie ta, gdzie teraz zamieszka.
-Tu ci zrobiłam miejsce, te szafki masz wolne, tam możesz na razie zostawić torby, potem je poukładamy.
Nela się uśmiechnęła. Dużo ją to kosztowało. Jednak nie stać ją było na słowa wdzięczności. Na szczęście Diana ją rozumiała i nie oczekiwała po kuzynce zbyt wiele.
-Zrobię ci coś jeść. Na pewno jesteś głodna. Z resztą ja też.
Nela została sama w pokoju. Postawiła torbę, którą miała w ręku i opadła na łóżko. Łzy wyrywały się spod powiek. Jednak wiedziała, że jeszcze nie może pozwolić wymknąć im się spod kontroli. Zaraz zjawi się wujek z ciocią i zasypią ją serią pytań, na które nie miała ochoty odpowiadać.
Była im wdzięczna za okazaną troskę i pomoc ale męczyły ją te wszystkie pytania. Chciała zostać sama, bo od dnia tamtego tragicznego zdarzenia nie było jej dane korzystanie z samotności.
Dzięki tym wszystkim złym wydarzeniom Nela znienawidziła lato, a szczególnie lipiec.
zapowiada się ciekawie:)
OdpowiedzUsuń