piątek, 27 września 2013

Rozdział 1. "Umieć milczeć to prawie tyle, co zachować siebie na własność." Rainer Maria Rilke

-Nel, proszę cię wstawaj już. Nie rób scen, dobra?
-Nigdzie nie idę. - Odparła przewracając się na drugi bok. Nie zamierzała wychodzić z łóżka przez cały dzień.
-Ej, siostra. Tak nie będziemy się bawić.
-Łukasz, ja tam nie pójdę. Oni mnie zjedzą.
-Nie przesadzaj. Poradzisz sobie. A w razie co zadzwonisz i przyjadę po ciebie.
-Uh! Nie. Za rok też mogę iść.
-No weź przestań. Diana tak się starała z rodzicami żeby wybrać ci profil i te wszystkie papiery załatwić a ty co?
-Właśnie, szkoda, że musiała już jechać do tego internatu.
-Wstawaj. Bez gadania. Czekam w kuchni.
-Yhym.
Kiedy chłopak wyszedł, Nela wstała. Bardzo nie chciała iść na rozpoczęcie roku. Znowu miała pójść w miejsce pełne ludzi. Bała się.
W łazience znów przyjrzała się uważnie plamie na prawym obojczyku. Kształt codziennie się zmieniał. Nie wiedziała co przypominał. Może skrzydła? Wielkie i czarne jak u orła. Albo jak u smoka. Może płomienie?
Pojawiło się tamtego popołudnia w centrum handlowym. Dokładnie tydzień temu. Ręka już nie bolała jak wtedy, ale znamie nie schodziło. Nie miała pojęcia, co to jest i dlaczego właśnie jej się to przytrafiło.
Po śniadaniu kuzyni poszli się ubrać. Po czym Łukasz odwiózł Nelę pod IX Zespół Szkół Licealnych. Było to wyjątkowo oblegane liceum plastyczne połączone z ogólnokształcącym.
-No zmykaj piękna. -Uśmiechnął się chłopak.
-Dzięki przystojniaku.
Nel weszła przez wielkie, szklane drzwi, które same się przed nią otworzyły. Przeraziła się na widok takiego tłumu nieznanych jej osób i wielkości szkoły. Oczywiście najpierw wszyscy zebrali się na auli by uroczyście rozpocząć nowy rok szkolny. Przemawiał vice dyrektor, bardzo sympatyczny facet - pomyślała Nel.
Wychowawca zabrał klasę 2h do sali na 3-cim i ostatnim pietrze szkoły.
Nela, ubrana w koronkową, granatową sukienkę, czarną marynarkę i ciemne szpilki usiadła w przed ostatniej ławce. Za nią siedziało dwóch chłopaków. Blondyn o niebieskich oczach, który był bliżej okna od razu wpadł w oko dziewczynie. Nel poprawiła długie, lekko opadające na plecy loki.
Zupełnie nie skupiała się na słowach nauczyciela. Jak on się nazywał? Grzegorz? Nie. Zaraz... Jakub. Nie. Czy on w ogóle się przedstawił?
-Chciałbym powitać waszą nową koleżankę w klasie. Nelu, czy możesz tu podejść?
-Hm? -Wzdrygnela się na dźwięk swojego imienia. -A, tak. Już idę.
Idąc do biurka czuła na sobie masę spojrzeń. A dokładnie 29 par oczu było skierowane właśnie na nią.
-Powiesz nam coś o sobie? - Pytał wychowawca. Kiwnęła głową. Ale zupełnie nie wiedziała co ma powiedzieć.
-Mam na imię Nela. Tak jak wy mam 17 lat. Hm. Mieszkam tu od niedawna. To chyba tyle.
Wracając na miejsce, słyszała szepty na swój temat. Postanowiła to zignorować. Przystojny blondyn uśmiechnął się do niej. Odwzajemnila to.
Gdy pan Przemek, jak sobie później przypomniała Nela, mówił ona obserwowała klasę.
Pierwsza ławka przy biurku standardowo zajęta przez dwóch kujonów. Za nimi jakaś dziewczyna, której dokładnie nie widziała. Tuż przed Nel siedziała para - ładnie im razem - stwierdziła. W kolejnym rzędzie zauważyła kolejną parę - ale lesbijek. Oh, chyba zwymiotuje - pomyślała wspominając gimnazjum. Wtedy Nel wpadła w oko jednej z lesbijek. I o dziwo ta druga nie potrafiła zrozumieć, że Nela jest hetero i ma chłopaka. Michalina była nachalna i nie dawała spokoju koleżance, która miała przez to wiele problemów.
W środkowym rzędzie siedziała elita, a w ostatnim - cała reszta.
Dziewczyna zastanawiała się co ona tu robi i do jakiej grupy ją przydzielą.
-Widzimy się jutro. Tylko proszę was, nie spozniajcie się jak rok temu, bo znów dostanę reprymede od dyrektorki.
Klasa wybuchła śmiechem. Nel nie wiedziała o co chodzi ale to ją nie zainteresowało.
Wychodząc ze szkoły zauważyła znajomy samochód. Szła zadowolona, że tak szybko skończyła i może wrócić do domu.
-Ej, piękna. Gdzie lecisz?
-Jeny ! Łukasz, nie strasz mnie więcej. - Nel, nie zauważyła, że jej kuzyn siedzi na ławce przy schodach. Chłopak wstał, przytulił ją i razem poszli do auta.
-No mów.
-Ale co? - Zapytała Nela.
-Pół drogi się nie odzywasz. Widzę, że coś jest nie tak.
-No wiesz. Kazałeś mi iść do szkoły.
-Ty mnie tu nie obwiniaj droga panno. -Gwałtownie skręcił.
-Ał ! -Dziewczyna złapała się za głowę,w którą się uderzyła przechylając się w stronę szyby. -Ej! Co robisz? Przecież do domu to w drugą stronę.
-Wiem.
-No więc?
-Co?
-Ehh. Tylko mnie tam nie odwoź spowrotem.
-Haha. No wiesz. To nie jest zły pomysł.
-Żartujesz sobie, prawda? -Mówiła nieco przerażona.
-Powiedzmy.
-Nie strasz mnie lepiej. Uwierz, potrafię gryźć i drapać.
Brunet zasmiał się. Zapadła cisza. Nel sądziła, że Łukasz ma coś do załatwienia, więc nie zadawała już pytań. Poza tym i tak by się nie dowiedziała.
-No, na co czekasz? Wysiadka.
-Czemu?
-Chodź nie marudź. Przecież nie będziesz tu siedzieć godzinę. Muszę iść do kumpla, bo mam sprawę.
-Nie to żeby coś ale mogłam poczekać w domu...
-Tak, wiem. Problem w tym , że zapomniałem kluczy a rodzice będą wieczorem.
-Ehh, Łukasz. No niech ci będzie. Trochę się ze mną pomęczysz.
-No tak, zawsze mogłem zostawić cię w szkole.
Oboje się uśmiechnęli. Szli szarym chodnikiem przebijając się przez tłum ludzi. Do bloku kolegi Łukasza mieli około dziesięciu minut od parkingu. Nel nie wiedziała w jakiej części miasta teraz się znajdują. Ale nie podobała jej się ta okolica. Miała złe przeczucie.
-Borys, możesz nas wpuścić -Mówił Łukasz gdy odezwał się głos w domofonie.
Wjechali windą na 5 piętro. Ciasne pomieszczenie dodatkowo napełniło dziewczynę lękiem. Pytanie tylko czemu czuła strach? Przecież była z Łukaszem, szli do jego kumpla w ważnej sprawie i nic więcej.A mimo to bała się. Starała się nie pozwolić emocjom odmalować się na twarzy.
Poczuła, że jej znamie delikatnie się poruszyło. Zasyczała na uczucie pieczenia w obojczyku.
-Co jest?-Spytał Łukasz gdy stali już pod drzwiami.
-Chyba obtarłam sobie stopę. Wiesz, tyle czasu na obcasach... - Wymyśliła na poczekaniu Nel.
-To po co się tak męczyć? -uśmiechnął się.
-Dla was, bracie, dla was.
-Co dla nas? -W drzwiach stanął Borys.
'Nie! To nie może być prawda! Ał! ' - Krzyczała w myślach Nel po czym upadła czując ogromny ból znów w tym samym miejscu. Nie wiedziała ile czasu tak leżała nie mogąc znieść tego przerażającego bólu. Słyszała w głowie szyderczy śmiech. I widziała jego twarz. Tę samą, co w centrum handlowym. To Ten brunet. Teraz nie miała wątpliwości. I nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różczki ból minął a ona stała tak samo jak przed chwilą. Nie miała pojęcia, czy to, co przed chwilą się stało w ogóle miało miejsce. Może zwariowała? Czemu nikt tego nie widział? 'Na pewno mam zwidy' -pomyślała.
-To jest Borys, a to Nela - Przedstawił ich Łukasz jakgdyby nigdy nic się nie stało. Podali sobie ręce. Nel spojrzała w oczy nowemu 'koledze' . Miała wrażenie, że on zna wszystkie jej sekrety i myśli, jakby miał dostęp do jej umysłu. Przecież to niemożliwe.
-Wejdźcie proszę. Chcecie coś do picia? -Pytał uprzejmie Borys.
-Wiesz, chciałbym załatwić wszystko jak najszybciej. Także dziękuje ale Neli pewnie się napije. -Odpowiedział Łukasz.
-Mogę wam zrobić herbaty jeśli oczywiście pozwolisz -Zwróciła się do Borysa będąc trochę zmieszana.
-Jasne.
Chłopak zaprowadził ją do kuchni, wszystko objaśnił i wyszedł do pokoju obok. Została sama. Zadziwiająco dobrze czuła się w tym mieszkaniu. Bez oprowadzania mogłaby powiedzieć gdzie co się znajduje. Pomieszczenia utrzymane były w stylu skandynawskim. Elegancko, jasne kolory, surowe meble, bez zbędnych przedmiotów, ład i porządek oraz wrażenie przestrzeni. Wszystko tak jak Nel lubiła najbardziej. Nastawiła wodę, wyjęła kubki. Gdy wszystko było gotowe zaniósła chłopcom gorące napoje.
Za pozwoleniem Borysa poszła zwiedzać jego 'posiadłość'. Mieszkał sam. To zauważyła od razu. Pewnie kogoś miał. Ale nie było widać obecności tej osoby.
Dziwiła się jak on to robi, że mieszkając sam ma taki porządek. Na meblach nie było ani grama kurzu. Z każdego okna był cudowny widok. Postanowiła nie wchodzić do sypialni. Co jak co, ale prywatność rzecz święta. Wyszła na balkon. Był dość duży. Widziała stąd całe miasto. Musiała przyznać, że Borys wybrał sobie idealne osiedle. Wracając do salonu podeszła do biblioteczki pod ścianą. Lubiła książki, toteż z chęcią zaczęła wertować kartki. Szczególnie jedna wpadła jej w oko. Była jednak zastwiona innymi książkami.Gdy już chciała ją wyciągnąć w salonie pojawił się Borys.
-Co robisz?-Stał oparty o futrynę. Zaskoczył ją. Nie wiedziała co ma powiedzieć.
-Oglądam.-Odpowiedziała w miarę spokojnie,choć czuła, że jej serce zaraz wybuchnie.Odłożyła książki i wyszła, ponieważ zauważyła,że Łukasz ubierał buty.
Była ciekawa co kryła ta książka. Może to pamiętnik Borysa?Nela miała wrażenie jakby już ją gdzieś widziała.Pytanie gdzie?
Pożegnali się i kuzyni wsiedli do auta.
-No tak,pewnie jesteś głodna a klucze dostaniemy gdzieś koło 16.
-Pizza?-Uśmiechnęła się na samą myśl o jedzeniu.
Nela wciąż myślała o Borysie,który był dla niej zagadką.

2 komentarze:

  1. Super. Pisz dalej. Naprawdę fajne opowiadanie :).
    Jeśli znajdziesz czas wejdź na mojego bloga http://szkola-magiii.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń