Strony

środa, 4 stycznia 2017

Rozdział ósmy. "Nie trzeba być muzykalnym, by przegrać swoje życie." - Antoni Regulski

Siedziałam już spokojna na fotelu, gdy cała reszta zbierała się do wyjścia. Czy był jakiś sens protestować? I tak moje życie tak bardzo się zmieniło, że nie jestem pewna czy mam jakieś normalne wspomnienia. Uświadomiłam sobie, że teraz nie mam wpływu ani na swój żywot ani na nic innego. Nadziei nie miałam, bo na co? 
-Nel, czas się zbierać. - Javier przyszedł z ciemnym płaszczem.
-A to po co?
-Przez portal inaczej nie przejdziesz. A już na pewno nie pierwszy raz. Proszę załóż to. -Widziałam, że mówi z bólem , nie potrafiłam zrozumieć tylko dlaczego. - Pójdziesz z nimi, gdzie wszystko się ułoży , wyjaśnią ci co i jak dokładniej.
-A ty ?! Nic nie wspominałeś o tym, że mam tam iść sama. - Byłam już lekko zdenerwowana, znowu miał mnie zostawić, ktoś na kim mi zależało? Nie podobało mi się to ,
-Nel , proszę... - Teraz jego głos był załamany.
-Javier , nikogo tam nie znam. Nie chcę z nimi iść, Wszystko w moim życiu ostatnio dzieje się za szybko, wszyscy mnie zostawiają...
-Nela! Ja nie mogę ! - Przerwał mi stanowczo, Wziął za rękę i pociągnął do pokoju obok. - Słuchaj, przed chwilą ci tłumaczyliśmy i wyjaśnialiśmy co i jak. Wiem, że jest ci ciężko. Mnie wcale nie jest łatwiej. Chcę dla ciebie jak najlepiej, naprawdę. Staram się jak mogę.
-Javier , pozwól mi z tobą zostać!
-Nie jesteś tu bezpieczna, w Źródle będziesz się czuła swobodnie i wiele się nauczysz.
-Ale jaa...
-Nel - delikatnie przeciągnął ręką po mojej twarzy. Przyjemne to było. Jego oczy wyrażały troskę i wielki ból. Natomiast ja czułam coraz większe przerażenie. -Nie bój się, zjawię się tam kiedy tylko będę mógł, ty się  stamtąd nie  ruszaj, okej? Niech ci to nie przyjdzie do głowy nawet.
-Javier ja ... - I nagle zabrakło mi słów w głowie. Czułam tylko jak ktoś pociągnął mnie za rękę. Nie wiedziałam czy płaczę, czy coś mówię. Nie wiedziałam czy w ogóle jestem w stanie wydusić z siebie jakiekolwiek słowo. Wiedziałam tylko, że stawianie oporu już w żadnym stopniu mi nie pomoże. A może miałam być już sama do końca życia?
  Nie pamiętam jak długo szliśmy, którędy szliśmy. Przez mój nagły brak słuchu byłam zamknięta w swojej głowie. To chyba największa męka jaką kiedykolwiek mi zadano. Wariaci mają o tyle dobrze, że chociaż słyszą głosy więc mają z kim pogadać. A ja? Chyba niedługo wyląduję w wariatkowie o ile już mnie gdzieś nie zamknęli i to wszystko to moja wyobraźnia. Tylko czemu nikt mnie nie leczy?
  Znaleźliśmy się w jakimś zaułku. Okolica wydawała mi się znajoma ale nie wiedziałam skąd mogłam ją kojarzyć. Nagle facet, który z niewiadomych powodów do nas dołączył odsłonił swoje ręce, które miały mnóstwo (jak dla mnie) bazgrołów. Stanął na środku, wyznaczył miejsce dla Feliksa i Aury miejsce. Kiedy już ustawili się na pozycjach rozłożyli ręce szeroko jak tylko się dało. Pan w środku, który wyglądał na trochę starszego od pozostałej dwójki, nałożył sobie ogromny kaptur na głowę , której nie było już widać. Następnie wyprostował lewą rękę. Zatoczył koło, uniósł w bardzo szybkim tempie obie dłonie w górę, opuścił je do samej ziemi jednocześnie przykucając i odbił się od podłoża w mgnieniu oka. W miejscu gdzie przed chwilą stał powstała dziura. Przez chwilę bałam się, że ów chłopak nie zdąży odskoczyć i wpadnie w powstały otwór.
-Wow , niezła akcja - zaśmiałam się. To była scena niczym z filmu akcji. Chłopak spojrzał na mnie i się ukłonił. Chyba zrozumiał mój pełen podziwu wyraz twarzy.
Lśniącooki przez cały czas stał przy mnie i nie odrywał ode mnie wzroku, jedną ręką nawet trzymał mnie za ramię. Wyciągnął kartkę z kieszeni płaszcza i podał mi ją.
 "Nelu, przy przejściu przez portal musisz być pozbawiona złości, pretensji do świata i jakiegokolwiek żalu. Inaczej może Ci się coś stać , a tego byśmy nie chcieli. Pamiętaj, że zawsze jesteśmy z Tobą kochanie. Twój naszyjnik powinien pomóc Ci przywołać nasze wspólne chwile. Wybacz nam, że zostawiliśmy Cię tak nagle, że nie potrafiliśmy Cię ochronić. Teraz musisz sama przez to wszystko przechodzić. Wiemy , że jesteś już na to gotowa. W Źródle byłaś już jako mały szkrab, nie będziesz tam sama, zadbaliśmy o to. Kochamy Cię. 
                                                                    Mama i Tata"
Czytając ten list leciały mi łzy, których nie potrafiłam powstrzymać. Czytałam i czytałam. Trzęsły mi się ręce. Lśniącooki już nie patrzył na mnie. Za to ja na niego spojrzałam...
-To ty... Ty wiedziałeś? Ty ... TY , Ty tam byłeś ...? - Nie wydałam z siebie żadnego dźwięku tylko na niego patrzyłam ruszając ustami. Patrzyłam mu prosto w oczy, ujrzałam jego głębię. I w pewnym momencie widziałam wszystko , co wydarzyło się tamtego dnia, samochód , rodziców całych we krwi... Tatę , który nie był w całości... Mama , ona chyba przez chwilę jeszcze żyła, jej oczy ...
Widziałam też tego  zbrodniarza, jak uciekał ... i w jednej chwili wszystko stanęło w płomieniach ...
 

* * *
- Fukusaburu! Zrób coś, portal traci moc -Zawołała Aura.-Zaraz nas namierzą i już tego nie przetrwamy.
-Nie mogę pani, ta dziewczyna ma moc, obezwładniła Nathaniela. Nie znam tej siły i nie wiem , co robi. Proszę się nie obawiać. Nie czuję żadnego zagrożenia.

-Frurós Nathanielu! - Krzyknął Feliks. W tym momencie olbrzym ocknął się niczym z głębokiego snu. Natomiast  Nela opadła z sił i upadłaby na ziemię gdyby nie znakomity refleks strażnika.
-Ona potrzebuje energii prosto ze źródła. - Rzekł spokojnie , jakby nie pamiętał tego coprzed chwilą miało miejsce.
-Strażniku, co to było , to przed chwilą? Nikt Cię tak jeszcze nie załatwił. - Pytał nieśmiało zakapturzony mag, który siedział na kamieniu w pozycji przypominającej geparda czającego się na ofiarę. Wciąż z pod kaptura nie było widać jego twarzy, gdyż był tak duży i ciemny, że cień nie pozwalał dojrzeć jego kawałka skóry.
-Nie wiem Fukusaburu, lećmy do Źródła.
  I skoczyli w przepaść, najpierw Aura, Feliks , Nathaniel z Nel na rękach okrytą czarnym płaszczem

i ostatni mag w kapturze, który majestatycznie zamknął portal nie zostawiając po nim ani śladu/